Ekhm... szukasz informacji,
czy może to informacja szuka Ciebie?
Kiedy widzę kolejne fake newsy i myślę o emocjach, jakie najczęściej wywołują, przypomina mi się pewna niezbyt miła sytuacja, gdy miałam 8 lat. Dorwałam się wtedy do książki, w której były przepowiednie Nostradamusa😏. O zarazach, wojnie i końcu świata, który miał nastąpić w ciągu następnych dwóch lat. Bałam się do tego stopnia, że nie zapytałam nikogo z dorosłych, co na ten temat sądzą - ze strachu przed tym, że potwierdzą te informacje.
Teraz - po zagłębieniu się w internet i w teksty, które mają wywołać w nas negatywne emocje i na tej bazie przekonać nas na przykład do kupienia konkretnych suplementów, doszłam do smutnego wniosku. Dziecko kontra przepowiednie można porównać do dorosłych w obliczu dezinformacji w tematach związanych ze zdrowiem.
Zwłaszcza teraz, kiedy mamy stan pandemii - wiele tekstów wywołuje strach, niepewność, wątpliwości…”a co, jeśli to prawda?”.
Ostatnie tygodnie to jakieś szaleństwo pod tym względem. Z jednej strony wyolbrzymianie faktów i wprowadzanie ludzi w stan paniki, sprzedaż suplementów, które mają być lekarstwem na wszystko, teorie spiskowe. Z drugiej - lekceważące podejście i zaprzeczanie istnieniu pandemii, znowu teorie spiskowe. Cóż za karuzela…
Z tego wszystkiego wspólnie z Marcinem z Głosy policzone stwierdziliśmy, że połączymy nasze siły i nieco rozprawimy się z tematem fejków i manipulacji, które czyhają na nas w internetach.
Tutaj przeczytacie jego wpis na ten temat:
ZNALEŹLI JEDEN PROSTY SPOSÓB NA POKONANIE [WSTAW DOWOLNE COŚ]!!!
(bardzo polecam, ma pióro lżejsze od mojego i świetnie wszystko tłumaczy) i jednocześnie zapowiedź całej serii. Marcin jest językoznawcą i komunikologiem. Zawodowo zajmuje się badaniem tekstów, prywatnie jest moim narzeczonym - postanowiliśmy sprawdzić, co nam wyjdzie, kiedy połączymy nasze zainteresowania.
Fake news - cóż to takiego?
Krótko mówiąc, fake news to fałszywa lub naginająca fakty informacja, która ma przyciągnąć Twoją uwagę. W większości przypadków celowo ma wprowadzić czytelnika w błąd, wywołać emocje, niestety najczęściej te negatywne - złość, niepokój, strach, poczucie bezradności.
Ludzie zaniepokojeni i niepewni wracają na stronę, aby znaleźć więcej informacji - kliknięcia się zgadzają.
Ludzie rozeźleni zazwyczaj komentują i udostępniają, zwiększając zasięgi, prawda?
A wystraszeni i wprowadzeni w poczucie bezradności “klienci” kupują (dla siebie i rodziny, w tym dzieci) suplementy i inne rzeczy, na przykład podrabiane maseczki.
Fake newsy - gdzie je spotkasz?
Może to być każdy tekst, który podejmuje temat wzbudzający ogólne zainteresowanie. Klikalne tematy to oczywiście zdrowie (ten temat zawsze wzbudza emocje), aktualne wydarzenia ze świata polityki, gospodarki, ale też showbiznesu. Oczywiście w grę wchodzą teorie spiskowe i katastrofy naturalne.
Pamiętaj, im większe zainteresowanie danym tematem, tym większe prawdopodobieństwo, że duża część informacji to wprowadzanie w błąd (świadome bądź nieświadome) lub nadinterpretacja. Warto zachować czujność i nie przyjmować wszystkiego jako prawdziwe.
Po co one są?
No dobra, ale po co ktoś miałby pisać teksty po to, żeby wprowadzać ludzi w błąd, jaki w tym interes? Tak się składa, że powodów może być wiele:
➡ dla kliknięć - każde kliknięcie to wyświetlanie reklam, tak te strony zarabiają,
➡ reklama i sprzedaż - ktoś chce ci coś sprzedać (uważaj, szczególnie na takich autorów, którzy wskazują jedynie zalety, wyolbrzymiają, a zapominają o wskazaniu możliwych skutków ubocznych czy o przeciwwskazaniach). Taka reklama bazuje na wywołanym u Ciebie poczuciu niepokoju (“kup ten suplement, on i tylko on może Cię uratować”),
➡ dla żartu? - są też i tacy, którzy bezinteresownie chcą może rozśmieszyć nas albo raczej rozśmieszyć siebie, robiąc ludzi w balona - tutaj nie ma się co rozpisywać,
➡ zdarzają się też osoby, które wierzą, że robią to dla dobra ludzkości, ale ostatecznie okazuje się, że sami dali się zmanipulować lub na przykład nadinterpretowali fakty (choćby niechcąco), powołując się na innych naukowców.
Tutaj uwaga na łańcuszki - ostatnio krążył taki jeden w tonie paniki, podpisany nazwiskiem lekarza. Co ciekawe, lekarz ten istnieje, ale kiedy dotarły do niego te rewelacje, zaprzeczył, że jest autorem. Dodatkowo znaleziono prawdziwego autora, który ostatecznie przyznał się do napisania łańcuszka i podszycia pod tego lekarza.
Wobec powyższych rewelacji, w dobie fejków i chaosu informacyjnego warto uzbroić się...w pożyteczne narzędzia, które pomogą we wstępnym przesiewaniu informacji.
Do tego, żeby skutecznie i konsekwentnie nie dawać się "wpuszczać w maliny" trzeba wiele wprawy (a i tak trzeba się mieć na baczności), ale zebrane tutaj informacje powinny pomóc zdecydować już na wstępnie, czy dany tekst jest godzien jakiejkolwiek uwagi, a to już zaoszczędzi wiele czasu, nerwów i wątpliwości.
SZUKASZ INFORMACJI?
ZWRÓĆ UWAGĘ NA TO:
OCEŃ WERYFIKOWALNOŚĆ
➡ Czy tekst ma odniesienie do źródeł - na początek zerknij, czy jakichkolwiek. Jednak to, że źródło jest - to też za mało.
Źródła muszą weryfikowalne - czyli autor może się powoływać na takie źródła, które są opublikowane i dostępne dla wszystkich, takie, które możesz w każdej chwili sprawdzić i ocenić, czy są wiarygodne. Jeśli autor wskazuje na źródła, do których nie możesz dotrzeć (bo ich na przykład nie ma) - no cóż, takie się nie liczą.
Uwaga - nawet, jeśli autor powołuje się na wiarygodne źródła, bądźmy sceptyczni. Może się przecież okazać, że interpretuje po swojemu pojedyncze wyniki badań i przekłada je na całą ludzkość, na tak zwane "wszystko, zawsze i wszędzie". A przecież samo prowadzenie badań wymaga wyznaczenia określonych warunków ich prowadzenia, więc z samej definicji pojedyncze badanie nie może odnosić się do ogółu.
Autor może też na przykład odnosić wyniki pojedynczych badań na zwierzętach do całej populacji ludzkiej - tak, to się często zdarza (i tak, mam przykłady).
Zdarza się też, że autor - opierając się na rzetelnie wykonanych badaniach - wyciąga własne wnioski i tworzy własne teorie (czytaj: własną rzeczywistość). Cóż, każdy może mieć własne wymyślone teorie - kiedy zachowuje je dla siebie. Robi się jednak niebezpiecznie, kiedy na siłę - na przykład poprzez język manipulacji - przekonuje do tych teorii innych ludzi, dążąc do stworzenia swojej grupy wyznawców a następnie do zarabiania na swoich teoriach. Jak? Przez sprzedawanie książek, suplementów, prowadzenie konsultacji...
JESZCZE RAZ - SPRAWDŹ TE ŹRÓDŁA
➡ Źródła są - super. Ale sprawdź jeszcze, co to są za źródła.
Link do bloga, do platformy czasopisma popularnonaukowego to nie jest źródło, które można z całą pewnością zaliczyć jako rzetelne. Chyba, że przejdziesz całą drogę od początku - czy tamten tekst ma źródła, jeśli tak to jakie, a może autor przeinterpretował, może przedstawił informacje wybiórczo, może chce coś sprzedać, i tak dalej, i tak dalej...
ZWRÓĆ UWAGĘ NA POWTARZALNOŚĆ
➡ Czy daną informację widzisz więcej niż raz?
➡ Czy autor przekazuje informację jako prawdę objawioną lub jako sekretną wiedzę (to znak, że trzeba uciekać)?
➡ Potwierdź informację w sprawdzonych źródłach - jakie to źródła?
SPRAWDŹ, CZY AUTOR PODPISUJE SIĘ POD SWOIM TEKSTEM
➡ Jest to imię i nazwisko, czy może pseudonim? Ja rozumiem, że pod pseudonimem występuje komik na scenie, ale dlaczego ktoś, kto chce sprzedawać suplementy lub przekazywać informacje na temat zdrowia ukrywa swoje imię i nazwisko?
➡ Jeśli imię i nazwisko jest - zawsze można je wpisać w google i sprawdzić istnienie autora.
SPRAWDŹ AUTORA LUB SPECJALISTÓW, NA KTÓRYCH AUTOR SIĘ POWOŁUJE
➡ Czy ta osoba jest specjalistą w dziedzinie, w której się wypowiada?
Dla przykładu - czy adwokat jest odpowiednią osobą do wypowiadania się na temat szczepionek i medycyny?
➡ Czy autor jest specjalistą w swojej dziedzinie?
➡ Czy ta osoba istnieje?
➡ A może istnieje, ale ktoś się pod nią podszywa?
ZASTANÓW SIĘ, JAKI JEST CEL AUTORA
➡Przekazanie informacji?
➡Wywołanie negatywnych emocji?
➡ Kliknięcia?
➡ Reklama i sprzedaż?
➡ A jeśli reklamuje leki/suplementy diety/dietę - czy wskazuje na możliwe skutki uboczne? Albo na przeciwwskazania? Przypomina, że suplement nie powinien zastępować zbilansowanej diety?
Wskazówka: sam fakt, że musisz zastanawiać się, co tak naprawdę "autor miał na myśli" i o co w ogóle chodzi - już powinien wzbudzać wątpliwości. Przecież reklama sama w sobie to nic złego - jeśli jest uczciwie pokazana, jeśli widzimy, że coś jest reklamą i na podstawie przedstawionych informacji (a nie manipulacji) możemy zdecydować, czy potrzebujemy danego produktu, czy też nie.
ZWRÓĆ UWAGĘ NA SŁOWA, TEMAT, TREŚĆ
➡ Chwytliwy nagłówek?
➡ Skrajne podejście, wyolbrzymienia, wielkie słowa?
➡ Gorący temat? Taki jak zdrowie, choroby, polityka, gospodarka, katastrofy światowe, celebryci…?
PODSUMOWANIE
Bądźmy w kontakcie
Copyright 2020 bielkadietetyk.pl
Wszystkie prawa zastrzeżone